27 lutego 2015

Sukhumvit 38

Ostatni wieczór w Bangkoku spędzamy na - znanej z doskonałej ulicznej kuchni - Sukhumvit 38. Dwa rzędy budek, które na pierwszy rzut oka nie różnią się niczym od rozrzuconych po całym mieście pozostałych mobilnych minibarów, nie robi na nas specjalnego wrażenia. Siadamy przy metalowym stoliku, który w najlepszym razie zasługuje na miano vintage, na równie obskurnych metalowych krzesełkach i zjadamy najlepiej przyrządzoną kaczkę ever! Szybko przekonuję się, że wiele tutejszych potraw, szczególnie w wydaniu street food smakuje znacznie lepiej niż wygląda. Nie zwracam już uwagi na plastikowe chińskie talerzyki, które z resztkami jedzenia zostały wrzucone do wiadra wątpliwej czystości, nie myślę o tym, czy tutejsze zaplecze ma dostęp do bieżącej wody, popijam kaczkę schłodzonym piwem i cieszę się długim ciepłym wieczorem w sercu miasta. Wiem, że trafiłam pod dobry adres.

Zapachy smażonego mięsa, owoców morza, ryb, przypraw i ciepłych bananów mieszają się ze spalinami samochodów, które lawirują niespiesznie między pieszymi. Okienka miniaturowych przybytków gastronomicznych oklejone są zdjęciami i cenami, dzięki którym dowiadujemy się, że za obiad zapłacimy od 50 do 100 BTH (5-10 zł). W budce po drugiej stronie ulicy serwowany jest nasz ulubiony tajski deser - sticky rice with mango, ale tym razem odmawiamy sobie przysłowiowej wisienki na torcie. Następnego dnia czeka nas wczesna pobudka i długa droga na wyspę, a Koh Chang to już zupełnie inna historia.












24 lutego 2015

Przystanek Bangkok

Wita nas znajomy zapach wilgotnego powietrza i fala gorąca, z którą zderzamy się po wyjściu z lotniska. Uwielbiam Bangkok. Nie przeszkadzają mi brudne ulice, hałas i szare niebo. Cierpliwie czekam, aż taksówka przebrnie przez wiecznie stojące w korkach ulice i dowiezie nas do hotelu. Odsypiamy długą podróż, aby z nowymi siłami pochylić się nad mapą. Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem - trzy dni to zdecydowanie za mało, aby poczuć w pełni klimat tego miasta, zobaczyć miejsca, o których czytałam, dojść do ulic, w których nie spotyka się turystów.

Tym razem mieszkamy w centrum, gdzie wielkomiejski szum nigdy nie ustaje. Kiedy gaśnie dzień, budzi się nocne życie, które toczy się do wschodu słońca. Stojąc na balkonie, spoglądam na miasto. Betonowa dżungla hoteli, apartamentowców i biurowców z rozrzuconymi tu i ówdzie plamami bujnej zieleni, nieco już przygaszonej przez trwającą od pewnego czasu suchą porę.

Taki obraz Bangkoku przywiozłam ze sobą, z ciepłym wiatrem w tle i nieprzebranym bogactwem ulicznych zapachów.

9 stycznia 2015

Nowy Rok

Nie było fajerwerków ani nawet szampana, ale z radością powitałam Nowy Rok. Oby był dobry i spokojny. Za oknem śnieg i mróz, jak na styczeń przystało. Kot wyleguje się na wiekowym stołku, a pies najchętniej zapadłby w zimowy sen i odpuścił sobie wszelkie spacery do pierwszego dnia wiosny.
Na szczęście są ciepłe swetry i miękkie koce, którymi otulamy się sięgając po kolejną książkę w długie zimowe wieczory. Jest imbirowa herbata z miodem i lista zaległych filmów do obejrzenia.
Polecacie jakieś książkowe lub filmowe tytuły?


20 grudnia 2014

Zwalniamy

Ostatni przedświąteczny weekend. Zwalniam po gonitwie minionych tygodni i czekam na kolejne, które zapowiadają się naprawdę dobrze.

Szlachetne paczki dotarły już do tych, którzy na nie czekali. Upominki dla bliskich prawie gotowe i w poniedziałek pójdą w świat. Później niż zwykle, ale nie tracę nadziei, że jeszcze przed wigilią znajdą swoje miejsce pod właściwymi choinkami :)

Nasze drzewko już przystrojone. Mniejsze niż zwykle i ubrane przez najmłodszych - cudowny miszmasz na dziecięcą modłę. 



Ubierając drzewko, piekąc i ozdabiając pierniczki, rysując świąteczne obrazki, śpiewamy kolędy i nucimy pastorałki. Z każdym rokiem i

Nasza szopka już prawie gotowa, ale pomyślałam, że należy jej się osobny wpis. Może nawet jeszcze przed świętami.


Zapraszamy do domu renifery :)


I nadal czekamy na śnieg.

 Jeszcze tylko cztery zadania adwentowe. Szybko mija tegoroczny grudzień.

Dzisiaj na bok odkładamy wszelkie obowiązki i ruszamy do Krakowa. Dwa dni dla nas, w gronie przyjaciół. W planach wystawa szopek, jarmark świąteczny, zakup kilku tradycyjnych bombek i spacer uliczkami Starego Miasta. 

Życzę Wam dobrej soboty i jeszcze lepszej niedzieli!